Seba
Dołączył: 03 Cze 2013
Posty: 828
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:08, 21 Mar 2014 Temat postu: Mordheim płonie !!! |
|
|
... lecz w pierwszej chwili, pierwszego dnia tej nowej ery to nie Sigmar nadszedł ku swym wyznawcom a
jego sprawiedliwy gniew i osąd. Skoro tylko apogeum swe osiągnął opętańczy korowód zepsucia i
szaleństwa Młot Sigmara uderzył – na zawsze gasząc żywoty wszystkich mężczyzn, niewiast i dziatek
przebywających w mieście. Z rykiem tysiąckroć mocniejszym niźli grom ziemia wydała się wznieść na
spotkanie ognia, obalając budynki, w niwecz obracając mury, drzewa zamieniając w popiół jednym,
oszałamiającym płomiennym błyskiem. W dalekim mieście Altdorf świątynie zadrżały, zasypując ulice
poniżej obrywającymi się kamieniami. Zaś daleko poza granicami Imperium, przedwieczne fortece
krasnoludów, trwające nieprzerwanie przez pokolenia, zachwiały się i runęły.
Nic nie ostało się w Mordheim, poza wypalonymi ruinami. Miasto – przed kataklizmem – tak było
wypełnione, że nie każdy mógł wejść. Przeto właśnie spośród hulaków, dla których nie znalazło się miejsce
wśród murów, niektórym udało się ujść z życiem. Ci właśnie uszli najdalej jak się dało niosąc wszędy o
srogiej pomście Sigmara wywartej na grzesznym Imperium. Ale i tych, poniewczasie, dosięgnęło ramię
sprawiedliwości – wielu pomarło, gdy ciała ich wykoślawiły mutacje a umysły nękały wspomnienia grozy
nieuniknionego, którego mieli nieszczęście doświadczyć na własne oczy.
Słup dymu unosił się nad ruinami przez długich siedem dni i nocy, wielkie zaś gorąco biło stamtąd niczym
to, które dają węgle wiecznie gorejące w najgłębszych odchłaniach piekieł.
Kłębiące się opary spowiły miasto na wiele dni i utrzymywały się jeszcze długo po jego zniszczeniu. Były
to połyskujące chorobliwą zielenią wyziewy, do których nikt nie mógł się zbliżyć z powodu bijącego od
nich żaru. W końcu jednak opary opadły nieco i ruiny ostygły, tak iż można było się do nich zbliżyć.
Niektórzy z tych co dobytek swój utracili podczas katastrofy wrócili teraz, mniemając, że wśród ruin
mogło pozostać nieco dobra porzuconego w pośpiechu przez uciekających lub nawet skarby, które uniknęły
gniewu Sigmara...
... uwagę wielu możnych tego świata przykuły niedogasłe ruiny Mordheim, wśród nich nie tylko władców
Imperium, gdyż potęga i bogactwo leżały tam po prostu wśród gruzów oczekując aż ktoś je obejmie w
posiadanie. Niektórych pociągała nadzieja zdobycia złota, które opłaciłoby ich armie dla zrealizowania
snów o władzy i podbojach. Inni przybywali chcąc posiąść moc magiczną. A byli też tacy, których
przywiodła do Mordheim zwykła chciwość lub podlejsze jeszcze pobudki, o których uczciwi ludzie nie
poważyli by się nawet wspomnieć.
W końcu nadeszły wieści o potworach przyczajonych wśród ruin - ogromnych szczurach rozmiarów
dorosłego człowieka, żywych trupach, demonach i ohydnie zmutowanych stworach, które mogły być kiedyś
ludźmi. Ale o tych okropnościach nie wspomnę więcej ni słowa. Wszyscy przybywali do Mordheim pełni
marzeń – wszelako niewielu wyobrażali sobie, że ich działania mogą rychło zadecydować o przyszłości
ciążącej nad całym naszym światem!
Post został pochwalony 0 razy
|
|